Ależ mi się nic nie chce…

Czuję się jakby mnie porwali transformersi i zabrali do innej galaktyki. Tak się właśnie czuję. Kompletnie poza otaczającą nas rzeczywistością. Chodzę senny, zamyślony i dodatkowo nie jestem w stanie normalnie, logicznie myśleć. Całkowicie się wyłączam i irytuje mnie to jak jasna cholera. Wszedłem dziś na Facebooka i zobaczyłem logiczną zagadkę, którą podzielił się z resztą świata mój znajomy. Rozwiązanie jej było banalnie proste, ale mi zajęło sporo czasu żeby dojść do tego o co w niej chodzi i na jakim mechanizmie rachuby jestem oparta. Zazwyczaj nie miałem problemów, z tym by rozwiązywać łamigłówki. Swego czasu nawet stanowiło to dla mnie dużą frajdę i byłem tym zafascynowany.

Dzisiaj jednak, poczułem się jak totalny głąb, nie mogąc odpowiedzieć na prosto zadane pytanie. Siedziałem, głowiłem się, patrzyłem i nic kompletnie nie przychodziło mi do głowy. Czuję się po prosty, jak wielki, przysadzisty, tępogłowy ork. Pić, jeść, spać i tak w kółko. Jest to okropne, bo czegokolwiek się nie tknę, to po chwili nie mam już siły by to dokończyć. Szybko się zniechęcam i kompletnie nie mam motywacji. Dzisiejszy dzień, więc idzie na straty. Z resztą jak co druga sobota lub niedziela, po wzięciu Salazopiryny i Methotrexatu.

Z innej beczki, wczoraj zabrałem moja dziewczynę na małą randeczkę do kina. Stwierdziłem, że skoro jest sobota i mamy czas dla siebie, to czemu by nie spędzić go jakoś miło. Poszliśmy na film „Kronika”. Nie spodziewaliśmy się czegoś wielkiego, bo po zwiastunie byliśmy przekonani o tym, że może być to gniot w stylu Skyline czy Bitwy o Los Angeles. Okazało się, że film był bardzo wciągający i interesujący. Opowiadał historię trzech nastoletnich kolegów, którzy ni stąd ni zowąd uzyskali super moce: telekineza, latanie itp. Fabuła dalej nie idzie jednak w kierunku Spider-mana czy Supermana. Opowiada przemianę osobowości chłopaka, mocno doświadczonego przez życie, w którym chora matka, ojciec alkoholik i nieprzychylnie nastawieni do niego koledzy-cwaniacy, grają pierwsze skrzypce.

Film warto obejrzeć. Wątek kosmosu kończy się bardzo szybko i widzowi pozostaje tylko przyglądać się zmianie jaka następuje w młodym, zastraszonym i zdołowanym nastolatku. Zmiana zdecydowanie na gorsze.

Po wyjściu z kina, obydwoje trochę rozmawialiśmy na temat tego filmu. Czy faktycznie introwertycy, którzy tłumią własne emocje lub neurotycy, są predysponowani do tego by zmieniać się na gorsze, gdy uzyskają jakiś pierwiastek władzy, mocy, możliwości zapanowania nad innymi?. Bardzo możliwe, kto wie.

Z dyskusji jednak szybko orzeźwił nas trzaskający mróz. Było bardzo zimno. Ludzie gnieździli się w przedholu centrum handlowego. Gdy nadjechał autobus, wszyscy wybiegli jak jeden mąż, próbując dostać się do „ciepłego” autobusu. Po powrocie do domu zrobiliśmy sobie gorącej herbaty i wspólnie zjedliśmy kolację. A dzisiaj z kolei robiliśmy śnieg. Tak. Śnieg. Tak to określiła moja ukochana. Wzięliśmy wrzątek, nalaliśmy do szklanek i wyszliśmy na dwór. Potem wylewaliśmy wrzątek na mroźne powietrze, patrząc jak paruje i zamienia w „biały dym”. Wyglądało to dość ciekawie. Możecie spróbować:) Jest jeszcze ku temu okazja:)

Co do mojego samopoczucia, czuję się nieźle. Bolą mnie, co prawda, dłonie i kręgosłup, ale nie ma co się rozczulać. To normalne, że coś musi boleć. Inaczej bylibyśmy zdrowi jak ryby. W dziale z artykułami, zamieściłem nowy materiał, który dowodzi tego, że reumatycy o siebie nie dbają, unikając ruchu i ćwiczeń. 40% osób chorych na RZS w Stanach Zjednoczonych, w ogóle się nie rusza. A jak wiadomo, ruch w naszym wypadku jest zbawienny. Zapraszam do lektury:).