Żyj z RZS-em tak … jakby go nie było

Witajcie:)

Przyznam, że mój blog o RZS w ostatnim czasie poszedł w odstawkę, za co Was – moich Czytelników po ludzku przepraszam. Jesteście najważniejszą jego częścią, o którą należy dbać, a w ciągu kwietnia niewiele o Was dbałem.

Na szybko, odpowiadając na pytanie Zosi: kilka miesięcy po zabiegu radiosynowektomii moja ręka czuje się całkiem dobrze. Nie odzyskała niestety sprawności, ale obrzęki i opuchlizny znacznie się zmniejszyły. W zasadzie to ich nie ma, za wyjątkiem dni w których ogólnie czuję się fatalnie. Poza tym, nie narzekam na stan zdrowia. W ubiegłą sobotę tj. 26 kwietnia, byłem na weselu swojego kolegi na którym tańczyłem od 20:30 do 3:30 z przerwami. Innymi słowy kondycję mam dobrą 🙂 Następnego dnia stawy dały znać o sobie, ale poziom radości we mnie przewyższał jakikolwiek odczuwalny ból.

Dziś z kolei, czuję się tak sobie – bolą mnie obręcze barkowe, ale nie tracę pogody ducha. Wczoraj wracając do domu, jechałem metrem i czytałem książkę Reginy Brett pt. „Bóg nigdy nie mruga”. Dostałem ją od swojej przyjaciółki, w czasie dla mnie dość trudnym, abym mógł zupełnie inaczej spojrzeć na to co wydarzyło się w moim życiu. Pomijając całą religijną, chrześcijańską otoczkę książka nawiązuje trochę do metod coachingowych, opisując w 50 lekcjach sytuacje, które miały miejsce w życiu różnych postaci, tłumacząc jednocześnie że nic nie dzieje się bez powodu. Nie mam zamiaru Was nawracać – broń Boże :). Chciałbym jednak zacytować Wam fragment 18 lekcji, po przeczytaniu którego poczułem ten specyficzny moment, w którym znalazłem kolejny dowód na to, że życie jest przepiękne w swojej popapranej i skomplikowanej formie. Co mam na myśli? Przeczytajcie proszę:

” (…) Wyszliśmy ze spotkania, nie mając zielonego pojęcia, jak wydać książkę. Zamiast tego dowiedzieliśmy się, od czego zacząć: słowo po słowie. Linijka po linijce. (…) Większość ludzi unika tego punktu wyjścia. Często mnie pytają jak się zostaje pisarzem. Nie wiem, znam za to świetne sposoby, jak nim nie zostać. (…)
Marnuj czas, zazdroszcząc innym pisarzom, którym wszystko przychodzi tak łatwo. (…) Tak często opowiadaj o swoich pomysłach, aż nawet ciebie zaczną nudzić.
Jak nie pisać? 
Poczekaj, aż będziesz mieć dzieci.
Poczekaj, aż twoje dzieci przestana ząbkować, skończą sezon piłkarski i wyjadą na studia.
Poczekaj, aż rzucisz palenie, picie albo znajdziesz odpowiedniego drinka i zalejesz się w trupa.
Poczekaj, aż twoje rodzeństwo się wyprowadzi, a twoi rodzice umrą.
Poczekaj, aż spotkasz miłość swojego życia.
Poczekaj, aż sąd orzeknie rozwód.
Poczekaj, aż wyjedziesz na wakacje.
Poczekaj, aż wrócisz z wakacji.
Poczekaj, aż znajdziesz swoja muzę.
Poczekaj, na natchnienie. 

Poczekaj, aż doktor powie, że zostało Ci sześć miesięcy życia.
A potem umrzyj, zabierając ze sobą wszystkie nienapisane słowa.

Po przeczytaniu tego fragmentu, poczułem się jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę. RZS daje dużo powodów do tego by odkładać wiele rzeczy na później. Tylko po co? Skoro życie jest tu i teraz. Skoro momentu, który właśnie minął nigdy już nie przywrócimy.

Żyjcie. Oddychajcie pełną piersią. Myślcie o przyszłości, ale skupcie się na dniu dzisiejszym. Realizujcie marzenia.

Bo życie jest piękne… nawet z RZS-em.