Jeśli uważasz, że w życiu możesz być czegoś pewien, to chciałbym Ci powiedzieć, że żyjesz w kłamstwie. Życie jest nieprzewidywalne, bolesne i czasami bardzo brutalne. Jedyne co możesz zrobić, to redukować ryzyko, które może wystąpić.
Jak widzisz, wróciłem po 4 miesiącach niebytu. Po 4 długich miesiącach, w trakcie których nieco przedefiniowałem swój obraz życia, ale i jednocześnie utwierdziłem się w tym,by wtedy kiedy jest dobrze, szykować się na najgorsze.
Ostatnie kilka miesięcy było dla mnie tragiczne, bo straciłem wszystkie oszczędności swojego życia, a nad moją rodziną zawisło widmo komornika, który mógł zabrać wszystko to, na co moi rodzice pracowali całe życie. Z pewnością zadajesz sobie pytanie „ale w jaki sposób?, co się stało?” to już odpowiadam.
Prawo spadkowe. Dwa słowa, za którymi stoją ogromne tragedie normalnych ludzi, którzy całe życie uczciwie pracowali na to, by na starość o nic się nie martwić. Niestety przychodzi jednak taki dzień, kiedy nagle jakaś obca osoba upomina się o to co Twoje, na podstawie źle napisanego prawa i luk, jakie w nim istnieją. I musisz jej to oddać.
Nie inaczej było i w moim przypadku. Kuzyn, który kilkanaście lat temu okradł moich rodziców i uciekł, teraz wyciągnął łapę „po swoje”. Nieważne, że człowieka w ogóle nie było na miejscu; że przez kilkanaście lat nie interesował się tym, co należy do moich rodziców. Nie dokładał się do napraw starego domu, remontów, drogich inwestycji. Nie dawał żadnego wsparcia ani finansowego ani emocjonalnego. Nie pomagał, kiedy moi rodzice byli w szpitalu.
Wg jednak polskiego prawa należy mu się i koniec, a jak nie to komornik i ewentualna egzekucja z nieruchomości. A dochodzenie sprawy w sądzie? To loteria, kosztowna loteria, która zależy nie od jasnych przepisów prawa (bo jak się okazuje u nas takich nie ma), tylko od humoru sędziego.
Po ponad rocznych negocjacjach udało mi się zawrzeć ugodę, na skutek której straciłem wszystkie oszczędności mojego życia. W zamian za to, mam jednak „spokojny sen” moich rodziców, którzy nie muszą obawiać się tego, że na starość ktoś ich wyeksmituje z rodzinnego domu.
Wiele bezsennych nocy za mną, przez różne prawnicze interpretacje, analizy doradców finansowych, urzędników którzy mówili raz jedno a raz drugie itp. Słowa „wszystko zależy od sędziego” czy „interpretacja przepisów jest niejednoznaczna” itd. na trwałe wryły mi się głowę. Niczegow Polsce nie można być pewnym. Mimo umów darowizny, świadków i oświadczeń woli byłych właścicieli. Wszystko to na nic przez kruczki i luki w prawie, które pozwalaja na to by wszystko podważyć (nawet testament).
Nie muszę dodawać, że w tym czasie miałem ostre zaostrzenie objawów RZS, które czasami doprowadzały mnie do krzyku. Nie muszę Wam pisać o strachu oraz stresie, które przeistaczały się w ból moich stawów nie do zniesienia. Czy jednak to kogoś po drugiej stronie interesowało? To wszystko jest śmiechu warte.
W takich sytuacjach sprawdza się filozofia, o której Wam wcześniej pisałem. Zawsze bądźcie gotowi na najgorsze, nawet jeśli nic tego nie zwiastuje. Gdyby nie fakt, że przez ostatnie 15 lat żyłem skromnie (budując poduszkę finansową i inwestując) to dzisiaj stałbym przed faktem spłaty ponad 400 000 zł kredytu z odsetkami przez kolejne 25 lat albo przed wizją tego, że moi rodzice stracą wszystko co mają. Fajnie, nie?
Tak się właśnie ludziom niszczy życie i plany na przyszłość. Dlatego ludzie nie wytrzymują i ze sobą kończą, albo uciekają z tego poje…nego kraju. Bo nagle w jednej chwili wszystko im się zabiera, na co ciężko przez lata pracowali. A gdzie jest prawo? Gdzie jest to Państwo, które ma chronić uczciwych ludzi? Nie muszę chyba odpowiadać…
Teraz kiedy to już prawie za mną (czekam na podpisanie ugody) pewna rzecz stała się dla mnie jasna. Każdy ma swój krzyż, który nosi. A kiedy będziecie potrzebowali pomocy możecie liczyć tylko na siebie i bliskich, bo nikt inny Wam nie pomoże.
Straciłem 15 lat ciężkiej pracy. Znowu zaczynam od zera…
Zastanawialam sie co u Ciebie slychac,bo dlugo Cie nie bylo. A czytam ,,ze wiele dramatow Cie dopadlo.Tak prawo w Polsce jest straszne. Ja mialam tak z rodzicami,ktorzy mnie nie wychowywali,ale dostalam wezwanie do placenia alimentow na nich. Ile mnie kosztowalo nerwow ,by udowodniac jak bylo na prawde .Nigdy nie zapomne wzroku urzednikow i tej pogardy ,ze nie che pomoc rodzicom. Trzymam kciuki by wszyko sie u Ciebie ulozylo. Z czasem odrobisz to co straciles,ale smutek i zal pozostanie,ze Panstwo Polskie Cie nie uchronilo przed kradzieza w imieniu Prawa.
Bardzo Ci współczuję, wiem jak ważne jest zaplecze finansowe, zwłaszcza człowieka chorego, kiedy nie wiadomo czy cały czas będziemy pracować. Ale jesteś młody, odrobisz. A że nie można się za bardzo cieszyć gdy wszystko układa się bardzo dobrze, to też wiem… Powodzenia, trzymam kciuki!
Trzymam kciuki i prosze Opatrzność by nad Tobą czuwała. To bardzo smutne i przykre że życie tak Cię pokiereszowalo. Miej nadzieję że zły los się odwróci. Ten , kto Cię skrzywdził też doczeka się sprawiedliwosci bo na krzywdzie nikt nie zbuduje szczęścia i dobrobytu. Życzę Ci dużo dużo zdrowia i oby teraz już w Twoim życiu byly tylko szczęśliwe i dobre dni!
Jesteś !!! tak się cieszę !.Smutne to co piszesz…bardzo .Mogę tylko współczuć ….Ja po ostatnich zawirowaniach zdrowotnych u syna(podejrzenie strasznej choroby)nie mogę odgonić myśli,że mnie również diagnozowano długo…i mówiono jest ok. proszę cieszyć się życiem,inni mają gorzej.Cieszę się,ale w jakiś taki zalękniony sposób.Reasumując myślę,że jesteśmy wszyscy wielcy!Chorujemy,walczymy o siebie i bliskich…Skąd bierzemy siłę nie wiem.Dla nas wszystkich spokojnych i radosnych Św.Wielkiej Nocy?
Przykro,że życie tak cię doświadczyło.Mówi się,że pieniądze są nieważne,że najważniejsze jest zdrowie.W Twoim przypadku wszystko się posypało.Jesteś młody,miej dużo siły do walki z przeciwnościami i wiary w to ,że uda się je pokonać.Trzymam mocno kciuki.Powodzenia.
Bardzo Ci współczuję i rozumiem jak nikt inny. Ok.10 lat temu przeszłam podobną sytuację. Zapłaciłam za to bardzo wysoką cenę (RZS). W ogromnym stresie żyłam ok.3 lat. Straciłam dorobek życia moich rodziców. Mój eks poprzez nasze prawo, ustawił się w życiu moim kosztem. Wisiało nade mną widmo komornika. Na szczęście wszystko już za mną. Straciłam dom, ale wygrałam nowe życie. Po tamtym czasie pozostał mi ,,tylko” RZS, który w ostatnim czasie bardzo mną poniewiera. Boję się co dalej? Słabe to pocieszenie teraz, ale powiem Ci Adminie,że karma wraca. Dużo zdrowia życzę. Trzymaj się jakoś.
Przykro mi z powodu tak bolesnych Twoich doświadczeń z naszych chorym prawem. Najgorsze już za Tobą, czas goi rany i będzie coraz lepiej. Jesteś bardzo dzielny i wartościowy! Trzymaj się i pamiętaj że ” Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni”. Ftutaj,że tutaj wróciłeś:) Radosnych i zdrowych Świat ???
Fajnie* że tutaj wróciłeś:))
Ja rowniez ciesze sie ze do nas wrociles adminie bo jakos smutno i pusto bylo bez Ciebie. Niestety nasze prawo najlepiej chroni oszustow, zlodziei i przestepcow a nie zwyklych porzadnych ludzi. Przykre jest to co piszesz ale niestety czesto tak jest. Trzeba sie cieszyc jednak tym co mamy choc nie jest lekko jak padamy na ziemie a zycie nas jeszcze kopie po… . Najwazniejsze jednak ze masz bliskich na ktorych mozesz liczyc. Oby juz wszystko wracalo do normy choc wiadomo ze potrzeba czasu i najwazniejsze oby ta nasza towarzyszka zycia (rzs) Ci odpuscila. Pozdrawiam
Witam, Twojego bloga znalazłam parę dni temu. Zamierzam w wolnej chwili w czytać się w każdy post. Sama choruję na RZS – co prawda lekarze skłaniają się ku tej chorobie, ale rozpoznania nie mam. Często mam wzloty i upadki, te drugie jednak z większą częstotliwością. Mam nadzieję, że Twoje wpisy pozwolą mi spojrzeć na chorobę inaczej. Natomiast wracając do tego posta, to chciałabym powiedzieć, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że miałabym się znaleźć w takiej sytuacji. Jest to dla mnie bardzo smutne, że coś takiego się zdarza komukolwiek. I patrząc po opisie, że miałeś ostre zaostrzenie choroby w tamtym czasie, potwierdza się to, co moja Pani psycholog mi mówi: w choroby autoimmunologiczne są związane z psychiką, reagowaniem na stres itp.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze.