Zwariowany tydzień

Witajcie po dłuższej nieobecności. Porobiło się z tą refundacją leków, prawda? Troszkę Ministrowi Zdrowia chyba nie poszło, tym bardziej jeśli chodzi też o leki stosowane w reumatologii. Najbardziej mnie wkurza, że najmocniej na tym tracą pacjenci…najmłodsi pacjenci, chorujący na młodzieńcze idiopatyczne zapalenie stawów. W ich wypadku leki są odpłatne w 100%, ponieważ nie widnieją w rejestracji leków stosowanych w leczeniu MIZS. Całe szczęście, że akurat leki, których ja używam są zarejestrowane w leczeniu RZS, bo nie widzi mi się, żeby płacić 100% ceny za Salazopirynę i Methotrexat.

Powyżej, zamieściłem informację prasową, jaką stworzyły REF (Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Reumatyków)i Stowarzyszenie „3majmy się razem”. Byłem akurat świadkiem jej tworzenia, więc tym bardziej publikuję ją na stronie, bo to rzecz bardzo istotna dla Was. Przeczytajcie, proszę jej treść, bo znajdują się tam informacje nt. tego co się w naszym reumatycznym światku stało. A stało się coś bardzo niefajnego. Z resztą, sami pewnie macie okazję obserwować doniesienia nt. sporu Naczelnej Rady Lekarskiej i lekarzy, z rządem. Jedni chcą zmian natychmiast, drudzy po odejściu od form protestu przeciwko nowym zasadom refundacji leków.

Ale, odejdźmy już od polityki i zajmijmy się czymś bardziej przyziemnym. W tym tygodniu miałem szereg atrakcji poczynając od pierwszych kroków w nowej pracy, aż po upierdliwe skutki uboczne włączania Salazopiryny do mojego lekowego menu. Może zacznę od pracy. W tym tygodniu zacząłem pracować w nowej firmie i jak na razie wszystko jest fajnie. Koniec tematu. „Koniec tematu? Co on, zwariował?” – pomyślicie. Nie, nie zwariowałem, ale po ostatnim razie po prostu nie chce zapeszać. Ciężko młodemu człowiekowi, bez pieniędzy i znajomości znaleźć pracę, dlatego wolę nie nakręcać się pozytywnie, bo potem znowu poczuję się jak ścierka, którą ktoś przetarł podłogę. Wystarczy mi jedno takie doświadczenie. Cieszę się po prostu, że coś znalazłem i chciałem się trochę swoim szczęściem oraz radością podzielić z Wami:). Ot co.

Co do krwotoków, to jest szerszy temat. Biorąc Salazopirynę, ogólnie nie mam na co narzekać, bo wszystkie skutki uboczne jakoś niespecjalnie dają mi się we znaki, choć tak jak wczoraj lub dzisiaj dają o sobie znać. Wczoraj, po przyjeździe do pracy miałem krwotok, który był dość krótki, ale skutecznie popsuł mi samopoczucie na cały dzień. Dodatkowo jadąc samochodem do domu, około godziny 17:00, poczułem że znowu coś metalicznego ścieka mi do gardła. Dotknąłem swojego nosa i znowu zobaczyłem krew. Pomyślałem sobie „no cudownie, godziny powrotów z pracy, ja jestem na skrzyżowaniu i dodatkowo dostaję krwotoku – iście cudnie!”. Całe szczęście jakoś dojechałem do domu cało i bezpiecznie.

Dzisiaj z kolei, pojechałem odwiedzić swoją ukochaną, bo biedna leży w łóżku z zapaleniem oskrzeli. Leżąc razem z nią nagle zacząłem się gorzej czuć. Było mi mdło i cały czas odbijało mi się. Czułem się wstrętnie. W pewnym momencie, myślałem że zrzucę z siebie cały obiad, jaki zjadłem przed wyjściem. Okropność:(. Po godzinnej drzemce jakoś wszystko się uspokoiło, ale przyznam że się delikatnie pisząc zirytowałem. Wszystko było ok, aż przyszedł moment, kiedy autentycznie myślałem że zwymiotuję.

Wkurza mnie jeszcze jedna rzecz. Mianowicie fakt, że jestem przez Salazopirynę bardziej osłabiony niż zwykle. Najlepszym przykładem jest fakt, że zacząłem mieć krwotoki, po wykonaniu jakiegoś wysiłku fizycznego lub po prostu po źle przespanej nocy. Zawsze przy osłabieniu, mam 50 na 50, że krew zacznie mi lecieć z nosa. Suplementuję co prawda witaminy, jakieś ochronki, ale niewiele to daje jak widać. Nie czuję się jakoś specjalnie przemęczony czy ogólnie zmęczony, ale krwotoki to nie jest coś co poprawia mój humor z samego rana. Podejrzewam, że macie podobnie. Plus jest taki, że nie mam obrzęków ani nic mnie nie boli, nawet jak przechodzę na nogach cały dzień.

Dzisiaj mamy początek długiego weekendu. Święto Trzech Króli. Stolica wymarła. Zero jakiegokolwiek ruchu, gdzie niegdzie nieznaczny. Wracając samochodem od mojej dziewczyny, cudownie jechało się pustymi ulicami. Żadnego chamstwa, wymuszania pierwszeństwa a nawet, o dziwo, policji. Zazwyczaj stoją po 2-3 patrole i łapią potencjalnych morderców, a tutaj nic. Pustki.

Jutro dodam nowy materiał do działu z artykułami, dlatego gorąco zachęcam Was do zajrzenia w dniu jutrzejszym na moją stronę:)). O czym będzie – to niespodzianka. Nie dostałem od Was żadnej propozycji tematu, dlatego sam go wybrałem i mam nadzieję, że przykuje Waszą uwagę. Mnie akurat wciągnął:))

Na sam koniec mała prośba: uważajcie na siebie. Ubierajcie się ciepło, wspomagajcie swój organizm witaminami i nie pozwólcie, aby dopadła Was jakaś infekcja. Wszyscy moi znajomi (i ukochana) chorują. Ja się trzymam, bo biorę profilaktycznie wspomagacze. Dodatkowo, pogoda kompletnie nie sprzyja byciu zdrowym. Z tego względu, że nasz system odpornościowy jest słabiutki, dbajcie o niego i jak to powiedziała mi ostatnio znajoma „zakładajcie czapki!” :)).