Reumatoidalne zapalenie stawów na dzień dzisiejszy to niestety choroba nieuleczalna, którą co prawda można wyciszyć, ale nie można jej całkowicie wyleczyć. Patrząc jednak wstecz i obserwując ogromny postęp jaki się dokonał w medycynie w ciągu ostatnich 40 lat, mam ogromną nadzieję, że niedługo to się zmieni.
Czy wiecie, że pierwsze wzmianki na temat reumatoidalnego zapalenia stawów (kiedyś gośćca) pojawiły się dopiero w 1800 roku? Sam termin „rheumatoid arthritis” wprowadził do powszechnego obiegu Alfred Barring Garrod w 1859 roku.
Największe przełomy w leczeniu RZS miały miejsce w XX wieku.
Kilka lat temu byłem na bardzo ciekawym wykładzie prof. Brygidy Kwiatkowskiej. Mówiła ona, że na wczesnym etapie leczenia RZS-u kiedyś stosowano wyłącznie leczenie przeciwbólowe. Nie było bowiem tak zaawansowanej technologii medycznej jak obecnie i tylu badań na temat rozwoju RZS oraz innych chorób reumatycznych. Podawano pacjentom wówczas penicylinę i inne środki przeciwbólowe. Nierzadko również ziołolecznictwo, które co prawda mogło uśmierzać ból ale nie hamowało samej choroby. Dopiero później, ok. 1935 roku wprowadzono sole złota do redukowania stanów zapalnych.
Prawdziwy przełom nastąpił w latach osiemdziesiątych XX wieku, kiedy przy okazji coraz lepszego poznawania samej choroby, do jej leczenia włączono leki takie jak cyklosporyna (1983 r.) czy methotrexat (1988 r.). Kilkanaście lat później w końcówce lat dziewięćdziesiątych dołączono do tego sulfasalazynę a w 1998 roku po raz pierwszy zaczęto terapię lekiem biologicznym jakim był Enbrel.
W międzyczasie coraz więcej uwagi skupiano także na takich aspektach jak sposoby diagnozowania choroby (konkretne markery z badań krwii takie jak CRP, RF, OB itd.; metoda DAS 28 lub DAS44, badania idące w kierunku specjalistycznego diagnozowania odmian chorób reumatycznych). Lekarze zaczęli dostrzegać zależność między czasem zdiagnozowania a włączeniem pacjenta do leczenia. Okazało się bowiem, że pacjent reumatyczny powinien zostać zdiagnozowany w ciągu trzech miesięcy od pojawienia się pierwszych symptomów choroby. Następnie czym prędzej powinno mu się zapewnić leczenie, które zrealizowane w tzw. „okienku reumatycznym” zapewniało duże prawdopodobieństwo wprowadzenia choroby w stan remisji.
Z każdym rokiem dowiadujemy się coraz więcej i coraz bardziej zaczynamy zwracać uwagę na dodatkowe kwestie związane z leczeniem chorób reumatycznych. Z wielu źródeł możemy dowiedzieć się, że RZS to nie tylko choroba stawów, ale choroba wielonarządowa. Dlatego tak ważnym jest, aby pacjent miał dostęp nie tylko do reumatologa, ale również lekarzy innych specjalizacji (gastrologa, neurologa, okulisty itp.) a nawet dietetyka i psychologa (ze względu na wpływ choroby na życie zawodowe, rodzinne i społeczne).
Coraz skuteczniejsze leczenie lekami biologicznymi i terapią mieszaną (2 leki modyfikujące przebieg choroby) dodatkowo poprawia coraz większa świadomość osób chorych, dotycząca stosowania diety w przebiegu RZS-u. Kiedyś nie było ani tak szerokiej wiedzy na ten temat potwierdzonej badaniami, ani narzędzi które pozwoliłyby mieć chorym dostęp do tej wiedzy.
Sam sposób leczenia również przechodzi powoli od objawowego do celowego (tzw. „Treat 2 Target” związane z medycyną personalizowaną), w którym lekarz w porozumieniu z pacjentem ustala cele, które wspólnie poprzez prowadzone leczenie chcą osiągnąć.
Nie będę już wspominał o eksperymentalnych technologiach jakie są prowadzone w kierunku uśmieżania bólu czy poprawiania sprawności jak np. specjalne bioelektroniczne implanty, o których pisałem 3 lata temu czy rękawice dla reumatyków, które zbierają dane na temat ruchomości stawów.
Ok, ale co to wszystko oznacza?
Oznacza to tylko to, że prędzej czy później świat nauki odkryje sposób na takie choroby z rodziny autoagresji. Co do tego osobiście nie mam żadnych wątpliwości, obserwując tak przełomowe odkrycia jak wyleczalność cukrzycy (np. przez przeszczep trzustki) czy wielu nowotworów, które kiedyś były po prostu wyrokiem śmierci.
Ostatnie 40 lat w reumatologii to krok milowy, któremu brakuje tylko jednego. Zwiększenia dostępności leczenia dla pacjentów i postawienia kropki nad „i” w postaci wprowadzenia kompleksowego programu diagnostycznego, połączonego z efektywnym leczeniem, prowadzonym przez dobrze wykształconych i otwartych na rozmowę z pacjentem lekarzy.
Wierzę w siłę ludzkiego umysłu i postęp medycyny. Jeśli w ciągu ostatnich 40 lat udało się zrobić aż tyle w leczeniu chorób reumatycznych, to czekam z wielką nadzieją, aż w końcu ktoś przebije ten szklany sufit nad naszymi głowami i powie „Eureka. Znalazłem lek!”.
Nadmierny optymista ze mnie – powiecie. Nie. Ja po prostu wierzę. Bo co innego mi pozostało?
Dużo zdrowia!
Pomóż mi lepiej pisać. Oceń ten wpis
Ja również czekam aż ktoś powie: ” Eureka! Wynalazłem lek” Kto wie, może to już nastąpi w przyszlym roku? Jak dobrze jest być optymistą :)) Radosnych Świąt i dużo Zdrowia! ???
I oby tak dalej! Dziękuję za życzenia! Wzajemnie 🙂