Witajcie w 2014 roku!

Mimo, że 5 dni temu przywitaliśmy 2014 rok, chciałbym Wam życzyć aby był on radosny, szczęśliwy i pozwolił Wam spełnić Wasze marzenia oraz cele 🙂

Mam nadzieję, że Sylwester Wam się udał. 🙂

Ja spędziłem go w Łodzi na balu sylwestrowym razem ze swoimi znajomymi. W życiu tak się nie wytańczyłem. Jak weszliśmy na parkiet ok. 21:00 to zeszliśmy przed 5:00 rano. Byłem prawie jak John Travolta, z tą różnicą tylko że on umie tańczyć a ja tylko dobrze improwizuję :))))

Następnego dnia było jednak już bardzo kiepsko. RZS zorientował się chyba co się dzieje:) Nieprzespana noc (spaliśmy w 5 osób w pokoju, którego metraż miał może 8-10 m²) odbiła się w obrzękach i bólu stawów. 7h tańców z kolei mocno odczuły moje stawy skokowe. Ale warto było. Nie żałuję. Po powrocie do domu miałem tylko duży problem z tym, żeby chodzić, ale po odespaniu wszystko następnego dnia wróciło do normy.

I wiecie czego się dodatkowo dowiedziałem? Że mamy, cholera jasna, autostrady! I to całkiem wypasione 🙂 Do Łodzi jechaliśmy 1,15 h piękną, prościutką, szeroką A2. Wcześniej nie miałem możliwości tamtędy jechać, więc nawet nie wiedziałem że tak to wygląda. Tylko miasto strasznie smutne. Z szacunkiem dla wszystkich Łodzian, ale o tej porze roku Wasze miasto jest mocno depresyjne, szare i ponure. Jedyne co przyciągnęło moją uwagę to pięknie malująca się Manufaktura, którą chętnie w przyszłości bym zwiedził.

Poza tym, już wiem gdzie mieszczą się stadiony ŁKS-u i Widzewa. Chcąc nie chcąc, poznałem młodego kibica Widzewa, który mimo odmiennych piłkarskich poglądów (Legia vs Widzew) nie miał problemów, żeby ze mną rozmawiać i co więcej powiedzieć „jesteś w porządku”. Można? Można. I niepotrzebne są kije, maczety, sztachety, petardy i granatniki 🙂 Wystarczy pogadać jak człowiek z człowiekiem.

Słowem, było fajnie i oby jak najwięcej takich wypadów:) A tak już z innej beczki, macie jakieś postanowienia noworoczne? 🙂