Ułaaaaa….

Pacjenci chorzy na RZS przyjmując Methotrexat są narażeni na różnego rodzaju skutki uboczne.Drugi raz, w ciągu dwóch tygodni, od kiedy przyjmuję zwiększoną dawkę Methotrexatu, miałem totalny odlot. Odlot oznacza otumanienie, otępienie, senność i brak refleksu. Czułem się jak w Matrixie. Śniłem na jawie. W niedzielę, tak się złożyło, że chciałem pojechać do swojej dziewczyny samochodem. Wyprowadziłem go z garażu, niby nigdy nic, wysiadam by otworzyć bramę a tu widzę, że zatrzymałem się 25 cm od krawędzi domu, nie wiedząc o tym. Pomyślałem „Ułaaaaa….nie jest dobrze”. Nie zauważyłem tej odległości. Myślałem, że stoje normalnie, półtora metra od domu, a tu taka niespodzianka.

Stwierdziłem, że nie ma mowy bym w takim stanie prowadził auto. Pojechałem w końcu autobusem. Co najlepsze słuchajcie, wsiadając do samochodu czułem się jak najbardziej normalnie. Jak później wydedukowałem przegapiłem moment w którym powinienem się zatrzymać, w miejscu w którym zazwyczaj stoję. Druga sprawa, jadąc autobusem zmuliło mnie do tego stopnia, że prawie usnąłem. Chwała Bogu, że potem musiałem się przesiąść do metra, to się troszkę otrząsnąłem. To jednak nie jest fajne, kiedy nie masz pełnego „połączenia” z rzeczywistością i łapiesz się na takich rzeczach. W poniedziałek miałem podobny zjazd, z tymże lżejszy. Miałem jeden taki trudny moment, kiedy przez godzinę byłem znieczulony. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Grrr….

Jedno, co mogę Wam napisać, to że moje ogólne samopoczucie się polepszyło. Bóle mi troszkę zelżały, nie mam już obrzęków. Cały dzień jest prawie bezbolesny. Noce tylko są różne. Wtedy zawsze musi mi się coś przypałętać. Wczoraj był to ból barku. Przedwczoraj kolano. Dzisiaj jeszcze nic mi nie dolega, ale nie mogę być niczego pewien. Za pół godziny stan może się zmienić. Z resztą nie ma co narzekać.

Dzisiaj poszedł artykuł o RZS i planowaniu rodziny. Mam nadzieję, że interesujący :-P. Ten tydzień poświęcę na tłumaczenie artykułów nt. leczenia biologicznego. Tak się składa, że ostatnio dość często coś mi na ten temat wpada w ręce, stąd dwa lub trzy najbliższe tłumaczenia będą właśnie o sposobach leczenia reumatoidalnego zapalenia stawów i leczeniu biologicznym. Myślę, że temat ciekawy, bo reumatolodzy są w tej kwestii podzieleni. Z mojego doświadczenia (miałem kilku reumatologów) zdania były różne. Jedni twierdzili, że jest skuteczne i potrzebne pacjentom a inni, że koszta jakie ponosi pacjent (50 na 50, że otrzyma biologię a nie placebo oraz nieznane w dłuższej perspektywie skutki uboczne) są wyższe od potencjalnych korzyści. Z resztą nie na każdego chorego leczenie biologiczne działa, ale o tym sobie poczytacie niedługo w materiałach na ten temat. Ja się nie będę wypowiadał co jest dobre czy złe. Ocenę pozostawiam Wam :-).

Poza tym, powiem Wam, że mam okropnego lenia. Nic mi się nie chce. Ciężko mi się jakoś do wszystkiego zebrać, a dodatkowo odloty po MTX powodują, że jeszcze trudniej mi się do czegokolwiek zmotywować. Tak jak pisałem, sobota i niedziela były spisane na straty. Totalna maligna. I bądź tu mądry człowieku i zrób coś konstruktywnego. Nie da się. Po prostu się nie da… 🙂  a może ja się za mało staram?…kto wie…