Tęsknota

RZS nie przeszkadza w tym by bujać w obłokachTęsknię. Tęsknię za piekną pogodą, za zieloną trwą, za gorącym słońcem, za szumiącymi na wietrze liśćmi, za bezchmurnym niebem, za potężnymi cumulusami, za lekkimi cirrusami i poszarpanymi stratusami. Tęsknię za letnim deszczem i złocistym, orzeźwiającym porankiem, za nocnym szeptem i … Ech rozmarzyłem się. Za oknem plucha, wieje, pada, ślisko, mokro, śnieżnie, deszczowo a do tego po prostu brzydko i zgnile. Tak nam się kończy luty. A mnie wszystko boli, dzisiaj. Ramiona, łokcie i stawy palów u nóg. Wracając z pracy do domu, bardzo dał mi się we znaki prawy staw skokowy, bo stawiając uważnie krok za krokiem, moje wszystkie mięśnie nóg i ścięgna są napięte do granic możliwości…by tylko nie upaść lub nie poślizgnąć się. Rano nie było lepiej. Myslałem, że się nie podniosę z łóżka. Moja głowa była tak ciężka, że ledwo co mogłem ją unieść. Zbierałem się chyba z 20 minut zanim uczyniłem ten najważniejszy ruch i podniosłem się do siadu z pozycji leżącej. Siedząc na łóżku, na w pół przytomny, zastanawiałem się co w tym momencie mam zrobić. Myślałem sobie tak: „Okej – jest dobrze. Już siedzę. A skoro siedzę, czyli nie leżę, to mogę się podnieść”. No i tu popełniłem błąd. Proces wstawania w cale nie okazał się taki prosty, jak mi się wcześniej wydawało. Dopiero za trzecim podejściem udało mi się wstać na równe nogi, i w końcu iść do łazienki.

Cały dzień w pracy, natomiast, robiłem wszystko by nie usnąć. Były takie momenty, że odlatywałem. Zamyślałem się nie wiadomo nad czym, opierając się o policzek podświadomie zamykały mi się oczy i oczywiście cała praca szła przez to strasznie opornie. Trzy razy sprawdzałem, czy oby czegoś nie pominąłem lub nie przeoczyłem. Zamiast zajmować się tym co powinienem, to rozmawiałem sam ze swoimi myślami, przekonując swój mózg by się nie rozłączał z bazą danych mojego organizmu. I tak było przez całe 8 godzin.

Co poza tym? Nic. Nic mi się nie chce. Mam problemy z tym by się do czegokolwiek zmotywować i generalnie chodzę jakiś ospały. W niedzielę było bardzo miło za to. Z moją ukochaną spotkaliśmy się w pubie ze znajomymi. Pogadaliśmy, posmialiśmy się, wypiliśmy po piwie i bardzo miło spędziliśmy czas. Taka odskocznia od codziennego myślenia o tym, żeby było lepiej a nie gorzej.

W przyszłym tygodniu robię badania z krwi i z moczu. Mam już skierowanie. Jutro umawiam się z moją reumatolog na wizytę. Pora zweryfikować parę rzeczy takich jak: bóle stawów, deformacje dłoni, 3 miesiące na Salazopirynie, stan anemii [lub jej brak], ogólna kondycja mojego organizmu. Najwyższa pora. Ostatni raz byłem u lekarza 5 grudnia, więc jakby nie było zaraz spadnie czwarty miesiąc.

Zamieściłem w końcu artykuł w dziale z materiałami nt. RZS. Przepraszam, że dopiero teraz ale niestety wypadło mi parę rzeczy, przez które zabrakło mi czasu na to, by zamieścić go w sobotę. Zapraszam do czytania i wszystkim Wam życzę słońca. Co do konkursu „5 zdań nt. RZS” nie daliście się przekonać do tego, by cokolwiek napisać. Może w tym tygodniu się uda:).