Pomajówkowy powrót do życia, urodziny i zmiany…

Cześć, dawno mnie tu nie było, ale wracam i będzie mnie tu od tego miesiąca tylko więcej :). Szykuje dla Was kolejne  posty w ramach kampanii RZS Porozmawiajmy i więcej informacji na temat tego, jak sobie codziennie dawać radę z chorobą.

Na początek jednak dwa słowa wyjaśnienia. Ostatnie trzy miesiące to był dla mnie bardzo intensywny czas. Kończyłem wyposażać mieszkanie, kupiłem samochód i wyjechałem w końcu na krótki urlop, wykorzystując do tego 9 dni długiego majowego weekendu. Trochę odpocząłem, nabrałem sił i przede wszystkim nieco zmieniłem klimat. To pozwoliło mi nabrać wiatru w żagle i odrobinę zmienić perspektywę patrzenia na własne problemy. Jak się okazuje, czasami takie oderwanie od rzeczywistości w której żyjemy, może nam pomóc w znalezieniu antidotum na kłopoty, które mamy. Niemniej jednak należą Wam się przeprosiny, bo wiem że zaglądacie na bloga i czekacie na kolejne wiadomości ode mnie.

Obiecuję, że niebawem będziecie dostawać je regularnie, przynajmniej raz na dwa tygodnie. Planuje bowiem zintensyfikować swoją działalność na blogu (zgodnie z noworocznym postanowieniem 😉 ). W szczególności tłumaczenia nowinek medycznych w tematyce leczenia chorób reumatycznych.

Ostatnio obchodziłem także 33 urodziny (niektórzy stwierdzą, że już ze mnie stary pryk 🙂 ) i nie ukrywam, że nie mam z tego tytułu jakiś kompleksów. Jubileusz dnia własnych narodzin to zawsze okazja do tego by coś przemyśleć, podsumować i wyciągnąć wnioski. O dziwo, ja w tym roku podszedłem do tematu bardzo lekko. Wiem czego chcę od samego siebie. Chcę być profesjonalny, w tym co robię. Chcę być najlepszą wersją siebie dla rodziny i osób mi najbliższych. Chcę dalej poszerzać swoje horyzonty i być po prostu szczęśliwym człowiekiem, ciesząc się z głupot, bzdur i zachowując w sobie choć odrobinę normalnego dzieciaka.

Czego chcę jeszcze? Siły do walki z chorobą i cierpliwości do moich wrogów. Siły – bo będzie potrzebna mi do tego, by dalej się mierzyć z RZS-em. Cierpliwości – bo tylko ona pozwoli mi na nauczenie się sposobów, jak radzić sobie z ludźmi, którzy rzucają mi kłody pod nogi. Wraz z nią bowiem i tysiącem sytuacji przychodzi mądrość i doświadczenie.

Chcę cieszyć się życiem i brać z niego jak najwięcej. Czuję, że jest to mój czas i chcę go dobrze wykorzystać. Ostatnio znalazłem też dość ciekawy artykuł opisujący to, co 40-latkowie chcieliby usłyszeć 10 lat wcześniej od siebie samych. Mowa m.in. o prawdziwych przyjaźniach, starzejących się rodzicach, racjonalnym podejściu do pieniędzy, dbałości o zdrowie i przewidywaniu tego co może nam się przydarzyć. To, na co ja sam zwróciłem uwagę to element zmienności. Trudno nam do pewnego momentu zrozumieć, że zmiany są stałym elementem w naszym życiu. Zmienia się nasze środowisko, znajomi, rodzina no i oczywiście my sami. Nieważne czy tego chcemy czy nie.

Na niektóre zmiany nigdy nie będziemy przygotowani. Na inne możemy się zabezpieczyć maksymalnie redukując ryzyko, jakie przychodzi wraz z pogorszeniem samopoczucia, starzeniem czy zdarzeniami losowymi. Jak? Przez poduszki finansowe, zdobywanie nowych kwalifikacji, poznawanie ludzi, korzystanie z dobrodziejstw jakie daje internet i tzw. „globalna wioska”.

Innymi słowy – musimy nauczyć się żyć ze zmianami w naszym życiu. Im szybciej to zrozumiemy, tym większy wpływ na nasze życie będziemy mieli. Oczywiście, znajdą się ludzie, którzy jak zwykle powiedzą „Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić”; „Jesteś w lepszej sytuacji, bo choroba wolniej u Ciebie postępuje” ble ble ble. Im mogę tylko życzyć aby los, na który tak naiwnie czekają, uśmiechnął się do nich i przyniósł im szczęście. Sam jednak wolę zakasać rękawy i wziąć się do roboty, by potem nie żałować, że przespałem chwilę, która w moim życiu może już się nigdy nie powtórzyć. To w końcu moje życie. Nikogo innego.    

Oceń ten wpis SłabyPrzeciętnyŚredniCiekawyBardzo ciekawy (9 oddanych głosów. Średnia ocena: 5,00 )

Loading...