Orteza w RZS czyli przygoda z NFZ (cz.1)

Witam wszystkich. Byłem dzisiaj w mazowieckim oddziale NFZ na ul. Chałubińskiego, aby zrealizować zlecenie na ortezę na moją prawą dłoń. I póki co, miło się zaskoczyłem. Ale powoli i od początku, żeby wszyscy zrozumieli.

Do czego służy orteza (i po co mi ona)?

Orteza na prawą dłoń

Orteza to „łuska”, która nakłada się na kontuzjowaną część ciała np. dłoń, kolano w celu jej usztywnienia i powrotu do zdrowia. W moim wypadku ma ona akurat inne zastosowanie. Usztywnia palce mojej prawej dłoni, aby w czasie nocy (kiedy nie mam wpływu na gimnastykę ręki) nie odchylały mi się palce w kierunku łokciowym (takie ustrojstwo RZS-u).

Obok, możecie zobaczyć jak taka orteza mniej więcej wygląda. Nie wiem, czy dostanę akurat taka bo wszystko zależy od producenta sprzętu ortopedycznego. Funkcję jednak będzie spełniała tę samą. Swoją droga nie wiem jak będę w tym spał, bo mam nawyk trzymania dłoni pod poduszką w trakcie zasypiania, ale tragedii nie będzie jak zmienię ten nawyk:))))

Zlecenie na wydanie ortezy wypełniła moja reumatolog, która stwierdziła, że moja dłoń tego koniecznie potrzebuje. Jak wygląda takie zlecenie – spójrzcie poniżej. Wyczyściłem swoje dane osobowe, żeby się GIODO nie przyczepił:)


 
Wizyta w NFZ

Miałem to załatwić w ubiegłym tygodniu, ale ze względu na nawał roboty przełożyłem to na dzisiaj. Mazowiecki oddział NFZ pracuje w dosyć niefajnych godzinach 8-16 za wyjątkiem czwartku w którym przyjmuje do 18:00. Dzisiaj po pracy postanowiłem się więc udać do „jaskini lwa” i załatwić tę sprawę. Jak założyłem – tak zrobiłem. W NFZ-cie bylem około 17:00. Wziąłem numerek z elektronicznej rejestracji (numerek kategorii A) i czekałem na swoją kolej. Przede mną było 5 osób. Ku mojemu zdziwieniu kwadrans później stałem już przy okienku – pomyślałem „ale mam farta, wrócę jeszcze za dnia:)”.

Zlecenie na ortezę z NFZ

Listy ze sklepami ortopedycznymi

Przy okienku powitała mnie uprzejma Pani i poprosiła o dokument zlecenia. Wyjaśniłem cel mojej wizyty w NFZ-ie i jednocześnie zapytałem o co w tym wszystkim chodzi. Jak się okazało zlecenie, podpisane przez NFZ ma charakter czeku. Pokrywa do pewnej wartości sprzęt, który kupujemy u producenta lub w sklepie ortopedycznym. W zależności od rodzaju sprzętu (każdy rodzaj jest skrzętnie odnotowany w magicznej księdze prawdy) NFZ pokrywa całość lub część pieniędzy, jakie byśmy za niego zapłacili. W moim przypadku okazało się, że orteza była warta ok. 150 zł i NFZ pokrył wszystkie koszty (miałem podobno limit do wysokości 150 zł – fart czy przypadek?:)). Uprzejma Pani dodała, że każdy sprzęt ma swój okres gwarancyjny. Jeśli wyda nam się bubel mamy pełne prawo go zwrócić – gwarancja trwa ok. 1,5 roku (różnie w zależności od producenta i sprzętu).

Jeżeli mielibyśmy z kolei taką sytuację, że na skutek zmian fizjologicznych nie moglibyśmy po jakimś czasie korzystać ze sprzętu mamy prawo napisać podanie o jego wymianę. Byłoby jednak zbyt pięknie, gdybym na tym zakończył. Każdy z nas, po odbiorze sprzętu, ma szlaban przez określony okres (w wypadku ortezy dłoni i przedramienia to 3 lata) na możliwość uzyskania sprzętu tego samego rodzaju. Czyli dostaję sprzęt i po kolejny taki sam mogę się starać dopiero po 3 latach, chyba że mam mocne uzasadnienie (takie jak np. podałem wcześniej).

Pani w międzyczasie wypełniła mój formularz zlecenia. Parafowała wszystko i oznaczyła we właściwych miejscach po czym zwróciła mi dokument. Wskazała miejsce gdzie wisiały listy sklepów ortopedycznych, w których mogę „zrealizować czek” i dała mi czas do 23.10. Każde zlecenie ma okres ważności. Mój rozpoczął się dzisiaj i potrwa niecałe 3 tygodnie. W tym czasie muszę rozpocząć realizację zlecenia na ortezę. Może jutro pojadę do sklepu i ogarnę temat. Dla ciekawskich niczego nie parafowałem, nie zrzekałem się, nie wypełniałem. Wszystko działo się po drugiej stronie okienka a ja byłem tylko rozmówcą, biernie przypatrującym się czynnościom wykonywanym przez przedstawicielkę NFZ.

I tak to przebiegło. Część druga mojej relacji ukaże się po wizycie w sklepie ortopedycznym.

A co u mnie? Jakoś kiepsko znoszę ten początek jesieni. Stawy tłuką mnie dość mocno. Zacząłem przyjmować 20 mg MTX. W tę sobotę wezmę po raz pierwszy 25mg. „Panie miej mnie w opiece” :)) Temat izotopów ciągnie się bo nie mogę dobić się do miejsca w którym wykonuje się te zabiegi  – ale będę walczył jak tygrys bo to cholernie ważne. Badania pewnie zrobię przed samą wizytą, którą mam wyznaczoną na 28 października (reumatolog chce na własne oczy przekonać się jak to jest z tym moim RZS-em. Nie bronię:P).

Wszystkim życzę dużo zdrowia i słońca bo idą chyba depresyjne dni. Coś tak czuje w kościach:)