Noc muzeów z RZS-em :-)

Powiem Wam, że ostatni weekend był dość intensywny, ale jak najbardziej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tak jak pisałem Wam dwa wpisy wcześniej, planowaliśmy z moja ukochaną zaliczyć Noc Muzeów. Po raz drugi z rzędu. I plany udało nam się zrealizować, bijąc jednocześnie rekord zwiedzanych wystaw i muzeów 🙂

W ubiegłym roku poszliśmy ot tak sobie, by zobaczyć to co nam się uda. W tym roku jednak było zupełnie inaczej. Tydzień wcześniej już powoli zaczęliśmy zastanawiać się gdzie można iść i co można zwiedzić. Wstępnie umawialiśmy się na trzy muzea z naszą znajomą, jednakże potem dość mocno zweryfikowaliśmy plany i założenia. W dzień „Nocy Muzeów” wzięliśmy z moją kobietą przewodnik i wypisywaliśmy, co chcielibyśmy zobaczyć. Wyszło tego dość dużo bo ok. 20 miejsc. Wiedzieliśmy, że za Chiny Ludowe nie uda nam się zobaczyć wszystkiego, tak więc wprowadziliśmy gradację miejsc, które planowaliśmy odwiedzić w pierwszej kolejności. I jak później się okazało było to całkiem przemyślane rozwiązanie. W efekcie udało nam się zaliczyć 8 miejsc, czyli prawie 3 razy tyle, ile w ubiegłym roku.

Byliśmy m.in. w:

  1. Muzeum Neonów;
  2. Galerii Praga del Arte;
  3. Galerii Freta 22 przy Muzeum M.Curie – Skłodowskiej;
  4. Galerii Krytyków Pokaz na wystawie „Ceramiczna Łąka”;
  5. Galerii Le Guern na wystawie „Movement space”
  6. Galerii Schody na wystawie „Informatyka w sztuce”
  7. Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego,
  8. Archiwum Polskiej Akademii Nauk

i na chwilę w Pałacu w Wilanowie (zawróciliśmy ze względu na późną godzinę i niskie prawdopodobieństwo tego, że załapiemy się na ostatnie zwiedzanie pałacu z latarkami ).

To było intensywne zwiedzanie, gdzieniegdzie byliśmy 10-15 minut a gdzie indziej nawet 30 min. Tak czy tak, zobaczyliśmy to co chcieliśmy zobaczyć, choć trudno ukrywać że plany mieliśmy na kolejne osiem placówek. Niestety nie pozwoliły na to ani czas, ani logistyka. Warszawa jest dużym miastem i żeby dostać się tam gdzie chcieliśmy, to musielibyśmy sporo czasu poświęcić na dojazdy.  Dlatego też wybraliśmy placówki w miarę blisko siebie a zrezygnowaliśmy z tych, które były daleko. Podobnie zrezygnowaliśmy w tym roku z miejsc, gdzie musielibyśmy stać w kilkusetmetrowej kolejce jak Kancelaria Premiera, Pałac Prezydenta czy Muzeum Narodowe. 5h stania i czekania plus żadnych gwarancji na to, że się dostaniemy to było zbyt duże ryzyko. Szkoda nam było czasu. Pójdziemy może kiedy indziej.

Zwiedzanie skończyliśmy ok. 23:30 a w domu byliśmy po północy. Na koniec dobrze spędzonego dnia, uraczyliśmy się piwkiem, celebrując niejako fakt, że udało nam się dobrze i fajnie spędzić sobotni wieczór.

W niedzielę wstaliśmy przed 11:00. O dziwo dobrze się czuliśmy, choć nocka dała o sobie znać w postaci uczucia bólu w śródstopiu. Nie był to może intensywny ból, ale taki typowy po intensywnym spacerze. Ja na szczęście miałem wygodne adidasy, więc nie miałem na co narzekać ale moja ukochana pozdzierała sobie pięty w swoich baletkach.

Ogólnie jest ok, nie mam na co narzekać. Zdrowie mi nie doskwiera, więc wszystko jest tak jak być powinno :-). Żadnych skutków ubocznych, żadnych krwawień itp. problemów. Poniżej możecie obejrzeć zdjęcia z Nocy Muzeów :-).