Na imię mi RZS. Znamy się?

Opowiem Ci moją historię. Zrodziłem się w bólu i ogniu. Nigdy nie wiem na kogo trafiam. W zasadzie to mnie nawet nie interesuje kim jest mój nosiciel, co robi, o czym myśli i jakie ma plany na przyszłość. Ważne by mnie karmił.

Lubuję się w stawach rąk, łokci, bioder i kolan. Choć innymi stawami również się zajmę. Z resztą z wielką radością. Nie obchodzą mnie ludzie – oni są dla mnie a nie ja dla nich. Jestem w nich, żywię się nimi i zazwyczaj nasz związek trwa do ich ostatnich dni. Jestem pasożytem – i dobrze mi z tym!

Nienawidzę leków, bo po nich nie wiem co się ze mną dzieje. Staje się senny i mogę spać bardzo długo. Czasami zasypiam na kilka lat. Czasami na kilka miesięcy a czasami w ogóle. Nie ukrywam, że ta ostatnia opcja mnie najbardziej cieszy. Uwielbiam być aktywny i szaleć do upadłego! Jestem wtedy piękny, w swych obrzękach, opuchliznach i stanach zapalnych. Jestem gorący i wtedy nic mnie nie powstrzyma! Jestem w euforii, bo mogę robić co chce!

Czasami jednak nastają dla mnie bardzo przykre i ciężkie dni. Te wszystkie sterydy, leki malaryczne, onkologiczne, biologiczne. TFU!!! Nie znoszę, nienawidzę!!!! Co Ci ludzie sobie myślą! Znęcają się nade mną aplikując co i raz to nowe bomby chemiczne! Wtedy staję się słaby i pokorny – okropność! Nigdy tego nie zaakceptuję. NIGDY!!!!

Przyzwyczaiłem się, że ludzie przeze mnie płaczą, mają depresję i wątpią we własne życie. Nie obchodzi mnie to. Robię swoje. Po to się urodziłem. Nie zależy mi na ich szczęściu. Gdybym miał myśleć w kategoriach uszczęśliwiania kogokolwiek musiałbym popełnić samobójstwo – a to przecież idiotyzm! Wiadomo, że każdy chce żyć! Ja również. Mamy w końcu równouprawnienie.

Przychodzę niespodziewanie. Z zaskoczenia. Częściej do kobiet – w końcu jestem facetem. Uwielbiam kobiety – w szczególności te z bardzo osłabionym układem odporności, po ciąży lub z genetycznymi naleciałościami – po rodzicach i dziadkach. Wiek mnie nie interesuje. Mogę zaatakować w każdym wieku – zarówno u 7-latka, jak i 17-latka oraz 70-latka.

Uwielbiam poranki. Wtedy daje z siebie wszystko. Jestem pewny siebie i żądny podboju! Nie tak łatwo się mnie pozbyć!! Wieczorami też daje o sobie znać, w szczególności po dużej aktywności, gdy organizm nosiciela jest zmęczony.

Nie lubię  godzić się z człowiekiem. Wtedy czuję się mało ważny. Ludzie czasami traktują mnie olewczo. Starają się pogodzić z tym, że jestem w nich. Ale po co? Myślą, że wtedy mogą mnie sprowadzić do rangi przypadku, incydentu który wydarzył się w ich życiu. Nie znoszę, gdy ktoś nie zwraca na mnie uwagi! Wtedy staję się wściekły! Próbuję pokazać na co mnie stać i staram się dawać z siebie wszystko!  Niech sobie nie myślą, że można mieć mnie gdzieś!!! Jestem ważny! Najważniejszy!!!

Pytasz jak się nazywam???

Na imię mi RZS. Znamy się?