Witam, zaglądam tu co jakiś czas. Czuję się jak wśród znajomych. Nikt tak nie zrozumie chorego jak drugi chory.
Mam do was pytanie. Jak rzs wpłynął na Wasze życie miłosne, relacje w związku, małżeństwie?
Moja historia jest taka, że zachorowałam po urodzeniu dziecka. Im choroba zaczęła mnie bardziej atakować mąż się ode mnie oddalał. Przestał się mną interesować. Nie wspierał w tych trudnych chwilach. Dzięki chorobie przekonałam się jakim był mężem. Jak było na złe i w chorobie (jak przysięgaliśmy przed ołtarzem) to już dla niego nie było to. W rezultacie rozwiedliśmy się. On bardzo szybko zamieszkał ze zdrową nową partnerką, a ja zostałam sama z chorobą i dzieckiem. Mimo, że jestem młoda (35 lat) to nie sądzę, że ułożę sobie życie z innym mężczyzną. Kwiatu tego pół światu, a kto by chciał schorowaną.
Ciekawa jestem Waszych historii, być może miłosnych...
Jak choroba wpłynęła na wasze związki. A może ktoś poznał swoją połówkę będąc już chorym. Czy są jeszcze wartościowi ludzie?