hmm, widze ze jako jedyna mam inne doswiadczenia ze szczepieniami. Pamietam, ze wiele lat temu firma nam zasponsorowala szczepienia, bo akurat troche funduszy im zostalo i postanowili tak wlasnie je wykorzystac. Pewnie tez i z egoistycznych pobudek, aby pracownicy mniej chorowali. Dalam sie zaszczepic i klelam caly rok, bo chorowalam az do nastepnego lata. Powiedzialam sobie, nigdy wiecej! i przestalam sie szczepic.
Dokad nie zaczelam powaznie chorowac. Jak stwierdzono u mnie chorobe reumatyczna, to zaproponowano szczepionke. Bardzo niechetnie sie zdecydowalam. No i zalowalam strasznie, bo takiej grypy, to ja nigdy nie mialam! I tak, jak wczesniej wydawalo mi sie, ze moj bol siegnal zenitu, tak wtedy zrozumialam, ze nigdy wczesniej go nie zaznalam. Prawde mowiac, to myslalam ze po prostu umre. Lekarz ze swita mnie nawiedzili, ale w niczym nie pomogli.
Ale jak przyszlo co do czego, to po roku znow sie zaszczepilam. i tak juz od kilku lat. Czasem zlapie jakas infekcje, ale na to nie ma mocnych. Ostatnio jakis wirus zdziesiatkowal moja rodzine. Mnie juz nie chcial
Jezeli zas chodzi o "uodparnianie sie", to chyba zalezy od tego, jakie kto ma leczenie. Bo jesli immunosupresyjne, ktorego zadaniem jest oslabienie ukladu odpornosciowego, to chyba wspomaganie odpornosci stoi w sprzecznosci z takim leczeniem.