Witam serdecznie
Postanowiłam również podzielić się swoją historią, a co tam! do odważnych świat należy
Mam 31 lat, choruję od 3.
Jeszcze zanim zostałam zdiagnozowana miałam bardzo typowe dolegliwości związane z RZS, czyli sztywność poranna, palce jak balony, no i ta potrzeba rozruszania się żeby jakoś można było funkcjonować w ciągu dnia. U mnie trwało to kilka miesięcy ale kiedy już nie mogłam sama odkręcić butelki napoju, stwierdziłam, że jest faktycznie źle. Nie znoszę łazić po lekarzach i pewnie by to trwało miesiącami zanim trafiłabym do właściwego specjalisty, więc sama zaczęłam szukać informacji na temat tego, co mi może dolegać. Znalazłam. Przeraziło mnie to co czytałam i objawy tej choroby które tak bardzo pasowały do moich. Zrobiłam na własną rękę badania, no i klops! RF 174,87 i aCCP >200 u/ml, OB 17. Pamiętam dobrze ten dzień kiedy odebrałam te wyniki i kartką w dłoni wsiadłam do auta, no i spojrzałam na te paskudne wyniki. Wizytę u specjalisty miałam nawet całkiem prędko, lekarz po wysłuchaniu mnie i po obejrzeniu moich wyników jednoznacznie stwierdził "kochana.. RZS jak nic!" pamiętam jej słowa do dziś. No i tak sobie łykam MTX co tydzień, stopniowo zwiększana była jego dawka bo średnio widziałam poprawę i z 12,5mg na początku, teraz biorę 20mg. Sterydy brałam na początku przez parę miesięcy ale stopniowo z nich schodziłam bo buzia to miałam jak chomik, radzę sobie jakoś bez nich. Miewam gorsze i lepsze dni jak każdy z nas, chorych na RZS. Najgorzej kiedy zmieniam klimat lub zmarznę. Pamiętam jak w zeszłym roku jechałam do siostry która mieszka we Włoszech, byłam tam kilka dni zaledwie ale tego jak się tam czułam nie zapomnę nigdy. W Polsce była późna jesień, ja potwornie zmarzłam w drodze na lotnisko, we Włoszech było w tamtym czasie dużo cieplej, no i zaczęło się! Drugiego dnia wizyty wieczorem czułam się już nie najlepiej, ale to co przeżyłam w nocy to już był szczyt wszystkiego! Zwijałam się z bólu, wyłam w poduszkę i oczywiście jak to ja, siostry nie chciałam obudzić, bo małe dzieciątko ma więc i wszystkich bym obudziła i zamieszania tylko narobiła.. następnego dnia powiedziałam co i jak i poprosiłam siostrę o jakieś przeciwbólowe, załatwiła ketoprofenum, no i ja głupia, nieświadoma, brałam po 2 tabletki dziennie ale i to nie pomagało. W końcu jakoś ból zelżał, a ja wróciłam do domu. Opowiedziałam swojej doktorce, a ta mi tak głowę zmyła za tą dawkę kotonalu że aż mi się wstyd zrobiło, bo dorosła baba a takie rzeczy robi
w sumie na tyle na wstępie
pozdrawiam wszystkich serdecznie