Zosiu,
nie zgrywam "twardzielki" bo nią nie jestem.Pewnie,że bywały noce bezsenne, drętwienia rąk aż po łokcie, które przechodziły na trochę po tym jak pół nocy przechodziłam po mieszkaniu.
Myślę, że jest coś w tym "progu odporności na ból". Chyba mam dość wysoki-przynajmniej na razie.Było kilka sytuacji w życiu które zniosłam dobrze, pod względem bólowym. Ale nigdy nie wiadomo.
Co do choroby to wysięki, przerosty maziówki, etc są we wszystkich stawach o których wspomniałam we wcześniejszym poście.
Lekarz nie ma wątpliwości że to RZS seronegatywny lub sponyloartopatia (np. ŁZS).
Nie mogę się z tym pogodzić, że pewnego dnia mnie powygina na wszystkie strony...
Pelka, może ten ból pleców to faktycznie kręgosłup.Po wypadku mam niestbilość więzadłową w odcinku szyjnym i przepuklinę. Anyway-dopytam lekarza (zresztą stryja doktora Gietki o którym kiedyś pisałaś, bo do niego chodzę:)