Strona 3 z 3

Re: Sterydy: błogosławieństwo czy przekleństwo

PostNapisane: 17 lutego 2013, o 11:41
przez admin
Ja niestety jestem z tych "rozgorączkowanych". Podczas grypy żołądkowej miałem 39,7 C temperatury. Trzęsło mną niemiłosiernie. Niestety działa to też w drugą stronę. Łapią też mnie mocne osłabienia. Najniższe zanotowane to 35,2. Cały się trzęsłem tak mi było zimno. Seidziałem pod kołdrą i 3 kocami. Co i raz piłem herbatę ukrop, dzięki czemu udało mi się podnieść temperaturę do 35,8. Dramat:/

Re: Sterydy: błogosławieństwo czy przekleństwo

PostNapisane: 17 lutego 2013, o 15:07
przez zosia
Mnie chodziło bardziej o gorączkę związaną z atakami zapalenia stawów. Najczęściej przy tych mocnych u mnie , choć temperatura nie jest wysoka trzęsę się jak w febrze i wtedy biorę jakieś 2 paracetamole i nic! Przy lżejszych zapaleniach tego nie mam. A tak ogólnie to normalnie mam zazwyczaj bliżej 35 niż 36,6. Jestem teraz po (mam nadzieję, że po?) silnym ataku, który rozkręcał się od niedzieli do piątku i wtedy nastąpiło apogeum bólu, strachu i gorączki, nowe było to, że mój puls w trakcie tego to 98! Paliła mnie twarz, bolała głowa, a stawy wariowały i to różne. Ból niesamowity, szczególnie nadgarstki i dłonie. Po podwójnej dawce sterydu i wzięciu antybiotyku trochę zaczęło puszczać.W najbliższym czasie na pewno nie będę próbowała rozstać się ze sterydami, bo to zbyt bolesne rozstania. Już łatwiej przychodziły mi te z chłopakami ;)

Re: Sterydy: błogosławieństwo czy przekleństwo

PostNapisane: 13 sierpnia 2013, o 10:29
przez Ewa_55
Biorę sterydy nieprzerwanie od 18-tu lat i nawet nie myślę o rozstaniu ;) mimo wszystkich zaliczonych skutków ubocznych. Temp. mam zwykle poniżej 36 st., bardzo silną osteoporozę i kilka innych niedogodności, ale się ruszam, a to cenię sobie bardzo wysoko :D

Re: Sterydy: błogosławieństwo czy przekleństwo

PostNapisane: 21 września 2013, o 11:37
przez zosia
Chcę Wam się pochwalić, że od ponad 2 tygodni nie biorę sterydów. Mimo, że jest ciężko, idę z nimi w zaparte. Boli, puchnie, a ja i tak po nie nie sięgam. Uparłam się jak osioł. Biorę teraz mtx -25mg, arechin 250mg i jakieś przeciwbólowe. Efektu w postaci remisji na razie -brak:( Metypred brałam bez przerwy od 15 miesięcy w różnych dawkach: 4-16mg, a jeszcze w międzyczasie były iniekcje dostawowe. Nie przytyłam, tylko podczas tych dużych dawek robiła mi się pyzata buzia i zgrubienie na karku. Po odstawieniu zaraz minęło. Nie wiem jak będzie dalej, mam w zapasie 2 opakowania metypredu po 4 i 16mg. Czuję się pewniej, bo wiem że dość dobrze pomagały mi funkcjonować, gdyby nie one miałabym dużo więcej nieobecnych dni w pracy. Czyli: przekleństwo i błogosławieństwo.
Pozdrawiam
Zosia

Re: Sterydy: błogosławieństwo czy przekleństwo

PostNapisane: 27 lipca 2017, o 07:10
przez koziczka
Brawo i gratuluję gorąco, niestety ale w przypadku sterydów na dłuższą metę są one bardzo szkodliwe, a skutki uboczne uciążliwe, choć widać, niektórzy potrafią z nimi spokojnie żyć.