Czasem RZS mnie nieludzko wk….a!

wkurzenie pacjenta z reumatoidalnym zapaleniem stawówTo jest  dla mnie kiepski czas. Już trzeci dzień z rzędu czuję się jakby mnie z krzyża zdjęli. Nie mam motywacji. Nie mam na nic siły ani ochoty. Wszystko mnie boli, dłonie mi puchną, w podeszwach stóp zastygły mi kamienie  a kolana są tak gorące jakby ktoś mi je rozpalał płynnym żelazem. I oficjalnie wszem i wobec pragnę zakomunikować, że RZS mnie po prostu nieludzko wkurza. I w tym wypadku „wkurza” jest bardzo delikatnym określeniem.

Wszystko zaczęło się w zasadzie kilka dni temu, kiedy pogoda zaczęła się psuć i nastał zwariowany okres naprzemiennych upałów i burz. I tak jak do gorących dni absolutnie nic nie mam (bo całkiem spoko się wtedy czuję), tak same zmiany i skoki temperatur, wilgotności itp. totalnie mnie rozwaliły. W ubiegłym tygodniu nie miałem się na co skarżyć, bo czułem się świetnie. Ten tydzień z kolei jest drogą krzyżową… a raczej autostradą krzyżową, bo bóle mam niemal wszędzie od poranku do zmierzchu.

  Budzę się z bólem i zasypiam z bólem. Wczoraj już nie wytrzymałem i zażyłem środek przeciwbólowy, bo nie mogłem normalnie funkcjonować. I szczęście w nieszczęściu, że trafiłem na początek okresu wakacyjnego, w którym połowa ludzi jest na urlopach i w firmie są pustki, bo mogę sobie kląć pod nosem w „samotności” i nikt nie zadaje głupich pytań „ale o co chodzi? przecież wszystko jest ok”.   

Owszem. „Ok” jest dla tych, których nie boli. Mnie jednak napiernicza tak, że od trzech dni tylko marzę by po pracy wrócić do domu i po prostu położyć się do łóżka., nie myśląc o jakichkolwiek wypadach, spotkaniach, załatwianiu różnych spraw itp. Niestety nie stać mnie obecnie na ten komfort, bo i tak muszę być w ruchu (choć poważnie myślę by sobie teraz odpuścić) gdyż:

po 1) szukam samochodu, który muszę po prostu jak najszybciej kupić (bo 1900 potrzeb, powodów itd.)

po 2) jestem w przeddzień remontu mieszkania i muszę pojeździć po sklepach za materiałami zanim ekipa wejdzie mi do domu. Bo jak wejdzie to już będzie kompletny rozpiździel… więc chcę załatwić wszystko na spokojnie co mogę, by później już latać za dodatkami.

wściekłość u pacjenta z RZS-emNa domiar złego wizytę u reumatologa mam dopiero na początku sierpnia. Miałem mieć pod koniec czerwca ale okazało się, że zostałem przez jakiegoś „janusza” źle zapisany i wprowadzony w błąd. Rejestracja powiedziała mi jedną datę a okazało się, że byłem zapisany na zupełnie inny dzień i…. tydzień wcześniej. I dupa blada. Zrobiłem sobie wycieczkę, pocałowałem klamkę i wróciłem. Dobrze, że mam niezły układ z lekarzem pierwszego kontaktu bo zabezpieczony jestem pod względem dostępu do lekarstw, ale gdybym miał dojeżdżać np. 100 czy 200 km do reumatologa to rozerwałbym tę całą administrację na strzępy, zostawiając tylko pogorzelisko. Na szczęście jednak nie muszę dojeżdżać, więc po prostu postanowiłem grzecznie poczekać (jak na przykładnego obywatela przystało).

Tak więc jak widzicie – żyję i mam się tak, jak się mam. Mam nadzieję, że początek lipca jest dla Was o wiele bardziej udany niż u mnie. Życzę Wam dużo zdrowia i przepraszam za ew. błędy we wpisie, ale nie mam nawet siły by go sprawdzić, tak jak zwykle… (a muzyka poniżej oddaje to jaki mam dzisiaj nastrój).

Oceń ten wpis SłabyPrzeciętnyŚredniCiekawyBardzo ciekawy (14 oddanych głosów. Średnia ocena: 4,43 )

Loading...