Był majówkowy grill… było miło…

Tak jak pisałem wcześniej, wczoraj pojechałem ze swoją dziewczyną na grilla do mojej koleżanki ze studiów. Akurat spotkałem się z kilkoma osobami, z którymi na co dzień się w ogóle nie widzę. Czas spędziliśmy bardzo przyjemnie. Było śmiesznie, smacznie i relaksująco. Mogę swobodnie powiedzieć, że wypad za Warszawę się udał i że wszystko było tak jak trzeba.

Początki nie zapowiadały się tak miło, ponieważ ze względu na niepewną pogodę nie wiedzieliśmy, czy uda nam się zrobić grilla na ogródku, czy trzeba będzie się ściskać na tarasie. Na szczęście po przelotnych opadach, troszeczkę się schłodziło i pogoda była idealna. Nie było ani za gorąco, ani za zimno, ani za duszno, ani nawet za wilgotno. Jednym słowem: w sam raz. Zmienność co prawda troszeczkę przytłumiła zarówno mnie jak i moją ukochaną, i około godziny 16:00 czuliśmy się zmęczeni i senni. Jednakże to po przyjeździe na miejsce minęło i rzucając się w wir dyskusji i rozmów, troszeczkę zapomnieliśmy o naszym samopoczuciu.

W tym roku, nawet grill udało się dość szybko rozpalić, czym zdziwione były same panie, które brały pod uwagę godzinną opcję tzw. „rozpałki”. Szybciutko też upiekliśmy mięsko, kiełbaski i kaszaneczkę. Te smakołyki jedliśmy sobie z sałateczkami, sosami i chlebkiem. Wszystko było idealne i naprawdę nie ma na co złego słowa powiedzieć. Co mnie jeszcze bardzo zaskoczyło in plus, to fakt, że nie było komarów. Nic mnie nie pogryzło, nic mi nie brzęczało koło uszu i z niczym nie musiałem walczyć. Pamiętam, że ubiegłoroczny grill pod tym względem nie był zbyt przyjazny. Zarówno ja jak i moja druga połówka nosiliśmy ślady grilla, kilka dni po jego zakończeniu. A teraz… luz, blues i orzeszki :-).

Przed nami jeszcze kilka dni błogiego lenistwa, więc życzę Wam byście odpoczęli i nabrali sił. Co do mojego samopoczucia, to wszystko jest w porządku. Od 2 tygodni suplementuję dodatkowo oprócz wit. C, kwas Omega-3 i obrzęków ani puchlizn nie odnotowuje. Rzadko kiedy coś mi wyskoczy. Ostatnio, jakieś trzy dni temu, trochę się przetrenowałem i kolejne dwa dni nosiłem opuchlizny na dłoniach. Wymieniałem podkład silikonowy z kabiny prysznicowej i niestety trochę przesadziłem. Za bardzo zaangażowałem się w pracę wykonawczą 😀 Pojawiły mi się nawet niewielkie odciski, które przez 48h utrudniały mi pracę z asortymentem gospodarstwa domowego (łyżkami, kubkami, talerzami itp.)  Teraz jednak, wszystko już jest w porządku.

Podobno czekają nas burze w tym tygodniu, póki co w Warszawie świeci słońce. A jak jest u Was? 🙂