Blog o RZS – Wszystko zaczęło się 10 lat temu

26 lutego 2011 roku po raz pierwszy napisałem Wam o mojej chorobie, samopoczuciu i emocjach. Podzieliłem się z Wami częścią swojego życia, opisując w pełni szczerze i prawdziwie to jak radzę i nie radzę sobie z chorobą. Od tego momentu minęło dziesięć lat, w trakcie których zmieniałem się ja a wraz ze mną mój blog.

Dziesięć lat to szmat czasu. Pamiętam, że w 2011 roku o RZS pisało niewiele stron internetowych. Niewiele w porównaniu do tego, co mamy obecnie. Te jednak, które opisywały chorobę, robiły to zazwyczaj w formie artykułów medycznych, pozbawionych emocji, praktycznego spojrzenia pacjenta i przede wszystkim bez możliwości skonfrontowania samej teorii z rzeczywistością.

Blog o RZS – Jak to się wszystko zaczęło?

Mając 25 lat i od ponad ośmiu lat chorując na reumatoidalne zapalenie stawów, wiedziałem już co nieco, o tym co mi się przytrafiło i co będzie ze mną już do końca życia. Nie mogłem jednak wewnętrznie pogodzić się do końca z tym, że choroba dotknęła właśnie mnie. Była ona dla mnie nieprawdopodobnym ciężarem, który ciągnął mnie psychicznie w dół. Przyszedł jednak taki dzień, w którym zadałem sam sobie pytanie „Jak RZS może mnie wzmocnić?”; „Co pozytywnego może mi dać ciągłe życie z bólem?”. Odpowiedź była prosta: emocje, doświadczenie i wiedza, którą mogę się podzielić z innymi. Wtedy tak naprawdę nie miałem pojęcia, że jest nas tak wielu.

Założyłem więc na darmowym serwerze (z wszędobylskimi reklamami i wiecznie pojawiającymi się problemami technicznymi) prowizoryczną stronę, która stała się moim osobistym dziennikiem. Była na początku takim miejscem gdzie wylewałem wszystkie swoje radości i smutki. Gdzie zadawałem sam sobie pytania, na które nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Przez sam fakt, że mogłem „wylać”, to co we mnie siedzi na stronę, czułem się lepiej. Psychicznie i emocjonalnie. Nie dawały mi tego fora internetowe, na których zazwyczaj zadawało się tylko pytania o leki lub proszono o opinię na temat konkretnych lekarzy.

Pisałem tak przez dwa lata. Sam dla siebie. Wyrzucając to co czułem, co się działo w moim życiu. Na początku w postaci prostych, krótkich, jedno-akapitowych wpisów, a później w formie dłuższych wypowiedzi, w których również uchylałem Wam rąbka tajemnicy o sobie i moim życiu prywatnym. To jednak nie wszystko. W tym samym czasie zacząłem agregować artykuły medyczne ze stron zagranicznych. Tłumaczyłem je i wrzucałem na swoją stronę, by ta strona również pomagała innym, a nie tylko mnie. Czasami też po prostu wrzucałem linki do polskojęzycznych stron z ciekawymi wynikami badań na temat RZS. W ten sposób blog stał się miejscem,  w którym połączyłem swoje emocje, doświadczenie i wiedzę oraz naukowe podejście do tematu.

Dynamiczny rozwój bloga i znajomości

Minęły dwa lata. Nagle w ciągu kilku tygodni mój dziennik zaczęły oglądać setki a potem tysiące osób. Pojawiły się komentarze, dyskusje. Powstało dedykowane forum dla moich czytelników. Zaczęliście do mnie pisać maile ze swoimi problemami. Lata 2012 -2015 były jednymi z najbardziej intensywnych w rozwoju bloga i moim życiu. Poznałem mnóstwo ludzi, spotkałem ekipę „Stowarzyszenia 3majmy się razem”, z którymi obecnie bliżej współpracuje. W kolejnych latach brałem również udział w różnych kampaniach (np. RZS Porozmawiajmy) i projektach tworzonych z myślą o chorych (np. Raport „Ja Pacjent”). Pomagałem również Wam – chorym, wspierając zbiórkę 1%, czy tak jak w przypadku Michała i Martyny z bloga Tynatru, opisując ich historię walki z chorobą.

Pisząc w pełni szczerze, nie spodziewałem się, że to wszystko może przyjąć taki obrót. Paradoksalnie chorowanie na RZS dało mi nowe możliwości. Zmusiło i zmotywowało do działania. To ona spowodowała, że ten blog powstał. Aby go skutecznie utrzymywać musiałem nauczyć się tworzyć strony internetowe, analizować wyniki ruchu, nauczyć się pisać prostym ludzkim językiem o trudnych sprawach, szlifować język angielski itd. Wielokrotnie również musiałem wyjść ze swojej strefy komfortu, rozmawiając o swoim chorobie na przykładowym panelu badawczym czy w prywatnych rozmowach z obcymi ludźmi, którzy byli setki a nawet tysiące kilometrów ode mnie.

Wspólna podróż

Blog a Wy razem z nim, towarzyszyliście mi również w wielu sytuacjach, które były dla mnie zarówno bardzo bolesne jak i radosne. Podczas odejścia mojej babci i cioci, problemów w pracy, poważnej choroby mojego taty, rozpadu długoletniego związku z moją byłą partnerką, ale i poznaniu mojej obecnej partnerki, wycieczkach i podróżach (np. pokonaniu ponad 40 km rowerem), przełamywaniu różnych barier psychicznych czy w spełnieniu marzenia mojego taty. Sporo tego było.

Każda z sytuacji miała na mnie wpływ i ukształtowała mnie takiego jakim teraz jestem. W ciągu tych dziesięciu lat zmieniłem się, jak pewnie każdy z Was. Sami mogliście to z resztą zaobserwować 🙂 Czy dojrzałem? To muszą ocenić inni, ale pewnym jest, że wraz ze mną mój blog i sposób pisania się zmienił. To co się nie zmieniło to szczerość, prawdziwość i chęć do tego by dzielić się z Wami swoimi przeżyciami i prawdą, o tym jak się żyje z ciężką, przewlekłą chorobą, jaką jest RZS.

Dziękuję Wam, że ze mną jesteście; że mnie wspieracie; że towarzyszycie mi w życiowej wędrówce, którą wspólnie zaczęliśmy 10 lat temu. Dziękuję, że razem ze mną tworzycie tego bloga.

Niech moc będzie z Wami. Do zobaczenia.

Pomóż mi lepiej pisać. Oceń ten wpis SłabyPrzeciętnyŚredniCiekawyBardzo ciekawy (9 oddanych głosów. Średnia ocena: 4,44 )

Loading...